Podczas oglądania filmu miałam wątpliwości, czy rzeczywiście mi się podoba. Momentami przydługawy, momentami trącił tanim romansidłem, momentami taki jakiś pogmatwany. Ale ostatnie 40 minut filmu zmienia wszystko. Warto dotrwać do tej chwili, bo pod koniec film tak mocno zalazł mi za skórę, że nie potrafię przestać o nim myśleć.
Miałam podobne odczucia. Film oglądałam dwa dni, jednak opłacało się wytrwać do końca, bo film do dziś po kilku miesiącach "siedzi" mi w głowie.